Natalia Czerbniak wróciła do gry

Natalia Czerbniak wróciła do gry

Kontuzje są nieodłącznym elementem sportu. Raz zdarzają się lekkie, a raz ciężkie. Wszystko zależy tak naprawdę od szczęścia. Tego szczęścia zabrakło aż pięciu zawodniczkom Pelikana w zeszłym sezonie. Pierwszą, która wróciła do gry po ciężkiej kontuzji kolana jest Natalia Czerbniak.

Pelikan Łowicz Kobiety: W styczniu miałaś operację rekonstrukcji więzadeł krzyżowych, a kontuzji nabawiłaś się we wrześniu w pucharowym meczu z Tomaszowem Mazowieckim. Jak się czułaś kiedy dowiedziałaś się, że operacja będzie za kilka miesięcy i prawdopodobnie nie zagrasz do końca sezonu?

Już dwa dni po urazie dowiedziałam się, że jeśli dalej chcę grac w piłkę, operacja będzie konieczna. Informacja o zerwanych więzadłach krzyżowych dla każdego sportowca to ogromny cios, nie każdemu udaję się powrócić do pełnej sprawności, wszystko zależy od przeprowadzonej rehabilitacji. Na początku nie mogłam w to uwierzyć, jednak musiałam się z tym pogodzić i jak najszybciej rozpocząć rehabilitację. Nie myślała, o tym, że nie będę grac przez dłuższy czas, musiałam skupić się na rehabilitacji i robić wszystko, aby jak najszybciej wrócić na boisko. W połowie stycznia przeszłam operację, a już na drugi dzień rozpoczęłam rehabilitację.

Blisko rok nie grałaś w oficjalnym meczu. Nie bałaś się powrotu na boisko?

 Z drużyną trenuję już od miesiąca. Wiadomo, że się boję, jednak staram się o tym nie myśleć na boisku i grac normalnie. Staram się dać z siebie jak najwięcej i zostawić na boisku tyle zdrowia ile tylko mogę.
 

 W pierwszej lidze liczą się bardziej umiejętności techniczne oraz lepsze wyszkolenie zawodniczek. W niższych ligach gra jest ostrzejsza i często trzeszczą kości. Miałaś jakieś obawy przed powrotem na drugoligowe boiska?

 Obawy były, oczywiście, nie tylko przed powrotem na drugoligowe boiska, ale także do jakiejkolwiek gry. Nie wiedziałam na ile pozwoli mi kolano i na ile będę silna psychicznie.

 Trener obdarzył Cię dużym zaufaniem, gdyż postawił na Ciebie od początku spotkania. Nie czułaś presji?

 Powiem szczerze, że byłam bardzo zdziwiona, że już w pierwszym meczu zagrałam od pierwszej minuty i grałam pełne 90 minut, tym bardziej, że nie rozegrałam żadnego meczu kontrolnego. Myślę, że po prawie rocznej przerwie dałam z siebie tyle ile mogłam i mam nadzieję, że swoją grą nie zawiodłam ani trenera ani drużyny.

 A propos trenera. W lecie Michała Adamczyka zastąpił Damian Żaczek. Dla wszystkich to była wielka niewiadoma, jednak nie dla Ciebie. Już wcześniej miałaś możliwość współpracy z tym trenerem. Jak oceniasz jego treningi i podejście?

 Fakt, z trenerem Żaczkiem miałam już do czynienia, a wszystko dlatego, że był on trenerem kadry województwa łódzkiego. Treningi i podejście do zawodniczek jak i do jego pracy, jak najbardziej na plus. Z obecnym trenerem miałam przyjemność trenować, niestety tylko na tygodniowym, zimowym, obozie kadry. Dużo na ten temat nie powiem, jedyne co mogę to to, że na każdym treningu było coś nowego.

 Dzięki za poświęcony czas, życzymy wielu bramek i udanych występów :)

Czekamy aż pozostałe kontuzjowane zawodniczki wrócą w końcu do treningów i wzmocnią ponownie Pelikanki. Tymczasem, życzymy dużo zdrowia i wytrwałości w rehabilitacjach.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości